Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Holding Remontowa: Czas ambitnych kontraktów. Rozmowa z prezesem Adamem Ruszkowskim

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Adam Ruszkowski, prezes Holdingu Remontowa
Adam Ruszkowski, prezes Holdingu Remontowa fot. Remontowa Holding
Rozmowa z Adamem Ruszkowskim, prezesem Holdingu Remontowa.

Grupa Remontowa Holding wskazywana jest jako przykład sukcesu biznesowego, w konkurencyjnej branży morskiej. Do tego dochodzi wzorowa współpraca pracodawcy z pracownikami. Jak się dochodzi do takiej pozycji?

Nie ma sukcesu w biznesie bez dbałości o ludzi. Pan Prezes Piotr Soyka zawsze powtarzał: Stocznia, to ludzie! W Gdańskiej Stoczni Remontowej zawsze najbardziej liczył się człowiek, pracownik. Dlatego w firmach naszej Grupy umowy o pracę to podstawa, a pensje zawsze wypłacamy w terminie.

To buduje lojalność?

Lojalność i wzajemny szacunek. Z ludźmi trzeba pracować, ale także ich szanować. To buduje kulturę korporacyjną i sprawia, że wszystkim zależy, aby firma trwała i była coraz lepsza. A to z kolei uczy szacunku do klientów, bo nasze stocznie, to firmy usługowe. Bez klienta nie ma zamówień i przychodów, a wtedy nie ma rozwoju. Dobrze obsłużony, zadowolony klient, zawsze wraca.

Pan mówi o rozwoju, a dziś każdy patrzy na koszty - drożeje energia, drożeje praca.

W ostatnich 30 latach zrobiliśmy ogromny postęp jako organizacja. Wszystkie firmy, należące do naszego Holdingu, stale optymalizują politykę zarządzania kosztami. Jesteśmy w ciągłej restrukturyzacji. To słowo dzisiaj różnie się kojarzy, jednak każda firma, która chce się rozwijać, musi się stale restrukturyzować, szukać lepszych rozwiązań. Pan Prezes Soyka wprowadził w Remontowej zasadę, że każdy koszt musi mieć „opiekuna”. Remontując, przebudowując i budując statki, pracujemy w trybie zadaniowym. Podstawowym zadaniem każdego project managera, oprócz najlepszej obsługi klienta, jest maksymalizacja zysku na zleceniu, a to wymaga ciągłego optymalizowania kosztów. Jeżeli na przykład ma być milion złotych zysku i nie zadbamy choćby o jedną złotówkę, to już tego miliona nie zarobimy.

Te zmiany w zakresie kosztów wynikają m.in. z polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Zielony Ład, nowe technologie, drożejąca energia, z jednej strony uderzają w przemysł, z drugiej wymuszają inwestycje ze strony armatorów. To jest dla was bardziej szansa, czy zagrożenie?

Ależ polityka proekologiczna w Europie trwa od lat! Najpierw chodziło wyłącznie o dekarbonizację. Zgodnie z tym trendem już wtedy modernizowaliśmy jednostki, podnosząc ich efektywność za pomocą różnych technologii. Na kadłubach aplikowaliśmy innowacyjne, silikonowe powłoki malarskie, zmniejszające opór hydrodynamiczny statku. Modyfikowaliśmy systemy napędowe, zmieniając kształt płatów śruby, co przekładało się na oszczędności paliwa i obniżało emisje CO2. Później doszło wyposażanie statków w płuczki spalin, tzw. scrubbery, wyłapujące tlenki siarki. Remontowa jako jedna z pierwszych stoczni na świecie instalowała te systemy i pod tym względem jest dziś rekordzistką w Europie. Kolejny krok, to paliwa alternatywne. Jako pierwsi na świecie przebudowaliśmy prom dla Stena Line, przystosowując go do zasilania metanolem, paliwem prawie bezemisyjnym. Jako jedni z pierwszych w Europie budowaliśmy w stoczni Remontowa Shipbuilding promy z napędem na LNG. Ostatnio przekazaliśmy także kilka hybrydowych promów elektrycznych, zasilanych z baterii, głównie odbiorcom ze Skandynawii. Takich projektów było wiele. Wracając do pytania, od początku wykorzystujemy ekologiczną szansę. Nie boimy się kolejnych, klimatycznych wyzwań. W tej chwili pracujemy nad koncepcją wykorzystania wodoru do napędu statków.

Drugą stroną ekologicznych wyzwań są kłopoty z cenami np. energii.

Zielony ład powoduje koszty. Dzisiaj mamy wzrost ceny energii, rosną też ceny materiałów i to niewspółmiernie do tego, co możemy dodatkowo uzyskać od armatorów. Ceny emisji CO2 poszybowały w górę. W przypadku długoterminowych kontraktów, z okresem projektowania i budowy statku 3-, 4-letnim, musimy oszacować jego cenę. Obecnie nikt nie wie dokładnie co, o ile i kiedy podrożeje. Zabezpieczanie się klauzulami waloryzacyjnymi jest konieczne, ale ryzykowne. Armator, organizując finansowanie na dany projekt, musi przecież podać instytucjom finansowym konkretną wartość. Biorąc pod uwagę obecną niestabilną sytuację rynkową, organizacja budowy nowego statku, to bardzo trudna sztuka.

W ostatnich miesiącach pojawiły się bardzo ważne zamówienia dla Was, m.in. związane z budową promów dla polskich armatorów. To będzie duże wyzwanie dla Holdingu Remontowa?

Bałtyk jest jednym z najczęściej uczęszczanych na świecie akwenów pod kątem przewozów ro-ro, a więc ludzi, samochodów, TIR-ów. Polscy przewoźnicy zmagają się z ogromną konkurencją, dlatego te promy są im bardzo potrzebne.

Ale na naszych oczach stępka ze Szczecina staje się złomem. Dlaczego, skoro promy są tak potrzebne.

Nie skupiałbym się na tej stępce. Tu nie było żadnych złych intencji, zabrakło natomiast doświadczenia, a zamiast współpracy, było rzucanie kłód pod nogi i torpedowanie podejmowanych wysiłków. Szczeciński projekt się nie udał, bo tam nikt nikogo nie wspierał. Myślę jednak, że sprawę przemyślano, wnioski z tej lekcji wyciągnięto. Opracowano także strategię działania, aby nie popełnić już więcej błędów.

Teraz jest projekt przemyślany?

Jest armator z biznesplanem, jest pozyskane i zabezpieczone finansowanie, został też przygotowany projekt promu. Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację, niż kilka lat temu.

I musi być stocznia. „Remontowa” to marka, która zdaje się gwarantować sukces tego przedsięwzięcia.

W nadchodzących kilku latach przychody z budowy tych promów będą stanowiły jedynie część przychodów całego Holdingu. Ten proces trzeba dobrze przygotować i odpowiednio rozłożyć w czasie, uwzględniając także udział kooperantów. Pod względem współpracy polskich firm jest duży potencjał - zarówno w Gdyni, Gdańsku, jak i w Szczecinie. Dla nas ten kontrakt, to także ważny etap w najnowszej historii Gdańskiej Stoczni Remontowej. W tej stoczni promy remontujemy, a wcześniej wiele razy także wydłużaliśmy, przebudowywaliśmy. Teraz zbudujemy duże jednostki ro-pax, które mogą stać się naszym nowym, polskim produktem eksportowym...

Z ogromną nadzieją mówimy też o zamówieniach z Marynarki Wojennej dla polskich stoczni. Projekt zakupu 3 fregat, to jeszcze poważniejsze wyzwanie dla polskich stoczniowców? Projekt fregat to jest coś zupełnie nowego - w takiej skali, tak uzbrojonych jednostek nie produkowaliśmy na naszym rynku. Do tego, to największe w historii zamówienie wojska, skierowane do polskiego przemysłu.

Nie do końca jest to projekt w całości skierowany do polskiego przemysłu. W programie „Miecznik” będzie wybrany partner zagraniczny. Należąca do naszego Holdingu stocznia Remontowa Shipbuilding, obok PGZ Stoczni Wojennej jest w konsorcjum, którego liderem jest spółka Polska Grupa Zbrojeniowa. I tu pojawia się pytanie, na ile my jako konsorcjum, będziemy mogli skorzystać z tego programu, przy obecności partnera zagranicznego. Jeśli chodzi o zlecenia dla wojska, przemysł morski w Europie ma większe doświadczenia od nas. Na ile partner zewnętrzny będzie chciał się swoimi doświadczeniami podzielić i jak duży będzie udział polskich firm, tzw. local content? Od naszej mądrości już na etapie podpisywania umowy będzie zależało, jak ten projekt będzie realizowany i jaką uzyskamy wartość dodaną, która zostanie w kraju. Liderem konsorcjum jest PGZ, czekamy więc na szczegółowe ustalenia. W zależności od nich, będziemy się zastanawiali nad skalą naszego zaangażowania w programie Miecznik.

Ale zna pan opinie, będące komplementem dla waszej Grupy, że udział podmiotu z Holdingu „Remontowa” daje gwarancję, że okręt powstanie w terminie i w oczekiwanej jakości.

Trudno jest oceniać się samemu, ale faktycznie, mamy duże doświadczenie we współpracy z Marynarką Wojenną. Właśnie z sukcesem kończymy pierwszy etap programu Kormoran, obejmujący trzy niszczyciele min. Pierwszy okręt, ORP Kormoran zdaliśmy Marynarce pod koniec 2017 roku, po kilku latach badań wojskowych właśnie wszedł do służby, pozostałe dwa - ORP Albatros i Mewa, są na etapie finalnym i oba przekażemy do końca drugiego kwartału tego roku.

Będą kolejne okręty z serii Kormoran, np. na eksport?

Kolejne okręty z tej serii mogłyby być budowane dosłownie od dzisiaj. Jest pełna dokumentacja, olbrzymie kompetencje i doświadczenie. I tu ważna uwaga - my tych okrętów nie budujemy sami, lecz w konsorcjum, w którego skład wchodzi między innymi PGZ Stocznia Wojenna. Cenimy sobie tę współpracę. Mamy nadzieję, że podobnie będzie się ona układać w programie Miecznik i że po wyłonieniu partnera zagranicznego, naszemu konsorcjum przypadnie mocny, proporcjonalny udział w tym projekcie, zapewniając możliwość poznania nowych technologii i budowy nowych kompetencji przez polskie firmy.

To pozyskanie kompetencji wydaje się szczególnie ważne, kolejny raz wraca pan do tej kwestii.

Dzisiaj w europejskim przemyśle obronnym nikt nie zleci wykonania całościowego projektu za granicą. Musi być zapewniony komponent krajowy. Zwłaszcza obecnie, w czasach pandemii, szczególnie ważny jest patriotyzm gospodarczy, realizowany poprzez budowanie krajowych konsorcjów, współpracę między firmami tej samej branży, podnoszenie kompetencji. W wielu krajach widać dziś zaniepokojenie zapowiedziami, że polskie elektrownie wiatrowe na Bałtyku mają powstawać przy udziale polskich, lokalnych firm. To nadepnięcie na odcisk chociażby Danii, Finlandii, Szwecji, czy Holandii, które mają już takie technologie i chciałyby na polskich inwestycjach zarobić jak najwięcej.

Ta gra o pozycję na rynku jest naprawdę taka twarda i bezwzględna?

Każdego dnia walczymy o nowe kontrakty na światowym rynku. Mówiąc wprost, gdyby nie rządowe zamówienia, złożone w Remontowej Shipbuilding na budowę jednostek dla Marynarki Wojennej, czy urzędów morskich, mielibyśmy kłopot. Nie tylko my, ale cała polska branża stoczniowa. Nie byłoby już komu w kraju budować tych fregat, a może nawet i promów.

Promy to szansa dla całej branży, nie tylko firm z Holdingu?

Nie ma dzisiaj w Europie stoczni, która samodzielnie zbudowałaby prom, nie mówiąc już o serii promów. To ogromne przedsięwzięcie, które może być realizowane przy współpracy wielu podmiotów, zarówno w ramach grupy Remontowa Holding, jak i w oparciu o inne polskie firmy z branży morskiej. Możemy współpracować z każdym na zasadach rynkowych.

Przed wami wielkie projekty, jakie są najpoważniejsze ryzyka w kontekście sytuacji światowej?

Dziś ryzyko składa się z wielu różnych czynników, którymi od lat nauczyliśmy się dobrze zarządzać. Tworzymy specjalne macierze, pozwalające te czynniki określić i przewidywać, które z nich i kiedy mogą wystąpić. Mamy ryzyka wykonawcze, projektowe, logistyczne, technologiczne, finansowe, prawne… Jest ich bardzo wiele, bo dzisiaj mamy szczególnie dużo niewiadomych, na przykład ceny energii i paliw, zmiany kursu euro do złotego, czy ścieżka inflacji. Analizujemy je na bieżąco.

Uda się te ryzyka zminimalizować?

Nie da się prowadzić biznesu bez podejmowania ryzyka. Jedynym sposobem na nieponoszenie ryzyka jest zaprzestanie działalności. Ale to nie jest scenariusz dla nas. Chcemy się rozwijać, realizować coraz bardziej ambitne kontrakty, tworzyć nowe miejsca pracy. Szukać ludzi, zatrudniać i kształcić nowych pracowników, rysować im ścieżkę kariery i stabilizacji życiowej. Aby móc to realizować, musimy zwiększać przychody. Ryzykiem trzeba zarządzać i codziennie szukać rozwiązań, które je zminimalizują.

W lutym kolejne wydanie Strefy Biznesu

Przełom roku przyniósł ważne informacje la pomorskiej gospodarki. PKN Orlen ujawnił firmy, które przejmą część aktywów Grupy Lotos w ramach działań zaradczych przy fuzji Orlen-Lotos. Saudi Aramco, MOL i Unimot przejma część rafinerii, stacje benzynowe i bazy paliwowe. Co to oznacza dla przyszłości Lotosu, więcej strat czy korzyści? Przed sporymi wyzwaniami, ale i szansami stoi Grupa Remontowa. Pozyskała dwa duże kontrakty na promy i okręty. Jak firma się do nich przygotowuje i co dzięki nim chce osiągnąć mówi nam w rozmowie Adam Ruszkowski, prezes Remontowa Holding. Przed nami trzeci rok pandemii, która wciąż odciska piętno na wielu branżach. Z drugiej strony inspiruje nowe trendy. Praca zdalna i hybrydowa już wdarła się w nasze życie. U wielu ta zmiana zrodziła pytania o sens kariery. Czy doświadczymy „wielkiej rezygnacji” i zostaniemy w mieszkaniach. Mieszkaniach, które jak wiele na to wskazuje będą budować się na miejscu galerii handlowych.

Wydanie „Strefy Biznesu” dotrze do menedżerów na Pomorzu. Będzie też dostępne w centrach biznesowych i siedzibach największych firm.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki